statsy

poniedziałek, 4 lipca 2011

Kolaboranci i patrioci

W czasach dawniejszych, jak pewien dżentelmen z Londynu wybrał się na jakieś zadupie w jakimś zacnym hrabstwie i zamieszkał w jakimś przemiłym pensjonacie i jak pierwszy raz zaszedł do przytulnego miejscowego pubu i kiedy zapytał barmana, czy barman ma może Daily Telegraph, to barman spytał: - Życzy pan sobie numer dzisiejszy czy wczorajszy? - Na co dżentelmen z Londynu: - Dzisiejszy, rzecz jasna. - Na co barman: - W takim razie, sir, zapraszam jutro.

Tak było kiedyś, a dzisiaj jest na odwyrtkę. Oto na stronie w polityce.pl czytam sobie w niedzielę to, co Uważam Rze opublikuje w poniedziałek. A opublikuje m.in. wywiad z Rymkiewiczem, w którym to wywiadzie Rymkiewicz mówi:

Istnieją, tuż obok siebie, dwie Polski – a jeśli istnieją dwie Polski, to muszą też istnieć dwa narody Polaków. Te narody oddzieliły się od siebie i zaczęły wieść życie osobne kilkaset lat temu. Jeden to naród patriotów, drugi – naród kolaborantów.

Ten podział na patriotów i kolaborantów jest bardzo ciekawy ale przysparza mnóstwo kłopotów. W ogóle rozważania dotyczące fenomenu takiego, jak naród, mogą być bardzo ciekawe. Z narodem jest trochę tak, jak z czasem. Św. Augustyn napisał: Quid est ergo tempus? Si nemo ex me quaerat, scio; si quaerenti explicare velim, nescio [Czymże więc jest czas? Jeśli nikt mnie o to nie pyta, wiem; jeśli pytającemu usiłuję wytłumaczyć, nie wiem]. Chyba podobnie jest z narodem - niby każdy wie, co to naród, ale jak komuś wytłumaczyć, czym naród jest? Według jakiej zasady jednego da się zaliczyć do określonego narodu, a drugiego nie?

Przedostatni numer PRESSJI (teka XXII/XXIII) zatytułowany jest Polska ejdetyczna. No i piszą w tych PRESSJACH, że na rozmaite sposoby można ujmować wspólnotę narodową. Można naród rozumieć jako etnos, czyli wspólnotę o charakterze biologicznym. Można też rozumieć naród jako etos - wspólnotę kulturową ufundowaną na wspólnych doświadczeniach historycznych - tu pojawią się zjawiska takie, jak język, wartości, wierzenia, prawa, obyczaje. I można wreszcie rozumieć naród jako eidos, czyli wspólnotę opierającą się przede wszystkim na określonej idei filozoficznej. I weźmy teraz tych Rymkiewiczowskich patriotów i kolaborantów - czy w kontekście etnosu da się wyróżnić dwa narody Polaków: kolaborantów i patriotów? Zdaje się, że nie, chociaż nie wiadomo. A w kontekście etosu? Chyba się da. A w kontekście eidosu? Pewnie też się da, ale nie zawsze, bo wszystko zależy od tego, o jaką ideę idzie.

A weźmy takiego Pawlaka, co ten kontrakt gazowy z Ruskimi wynegocjował. On kolaborant jest, ten Pawlak, że się na zbójecką cenę zgodził i w dużym stopniu Polskę od Ruskich uzależnił, czy może patriota, który na długie lata zapewnił nam bezpieczeństwo energetyczne? A ś.p. Lech Kaczyński, to kto? Kolaborant, co zdradziecki, skutkujący utratą suwerenności traktat podpisał, czy patriota, który działał w interesie Polski?

Inne ciekawe pytanie jest takie, ilu ludzi i jak bardzo poważnie zastanawia się nad zjawiskami takimi, jak naród. Po mojemu to z narodem jest tak, jak z czasem, ale też tak, jak z religią. Zapóźnionym racjonalistom wydaje się, że, jak w książce Kultura jest ważna pisze Roger Scruton, wychowanie religijne polega na przekazie doktryn o Bogu, człowieku i stworzeniu. Zapóźnieni racjonaliści myślą, że np. w katolskich rodzinach rzecz wygląda tak, że jak dziecko zaczyna coś kumać, to rodzice kładą dzieciakowi do głowy prawdy o tym, że jest Bóg, który występuje w trzech osobach, który stworzył świat ex nihilo, w związku z czym nie mogło być Wielkiego Wybuchu, bo skoro coś wybuchło, to już musiało być, który w sześć dni z niczego stworzył świat, a siódmego dnia odpoczął, że stwarzając świat w sześć dni Bóg stworzył wszystkie gatunki zwierząt i roślin, co raz na zawsze obala teorię ewolucji biologicznej, że Matka Boska była niepokalanie poczęta i że niepokalane poczęcie Najświętszej Marii Panny to coś zupełnie innego od poczęcia z Ducha Świętego, albowiem rezultatem poczęcia z Ducha Świętego jest narodzenie Jezusa, który po wsze czasy uobecnia się za przyczyną transsubstancjacji itd. Zdaniem Scrutona wychowanie religijne doktryną zajmuje się w niewielkim stopniu, bo wychowanie religijne to przede wszystkim rytuały, maksymy i opowieści, których celem jest wychowanie moralne, czyli, jak ładnie ujmuje to Scruton, nauczenie wychowanków, co mają robić, a przede wszystkim, co mają czuć w codziennych okolicznościach ludzkiego życia. Mało kto rozumie, jak ważne jest to, żeby w codziennych okolicznościach życia czuć raczej to, a nie tamto, ale to temat na innego tekściora.

Ilu ludzi zastanawia się nad zjawiskiem, jakim jest naród? I czy w ogóle trzeba się nad tym zjawiskiem zastanawiać? A jak ktoś się nie zastanawia, to należy do narodu czy nie? Czy można należeć do narodu rozumianego jako eidos nie zawracając sobie głowy rozmyślaniami nad jakąkolwiek ideą filozoficzną mającą stanowić dla narodu fundament? A znowu ilu i jakich wartości można nie podzielać, żeby jeszcze się do narodu kwalifikować? Jakich tradycji narodowych można nie kultywować i nie znać, żeby się jeszcze jakoś w narodzie zmieścić? A Konrad Niklewicz, rzecznik polskiej prezydencji, który wedle relacji Łukasza Warzechy (od 6 minuty i 17 sekundy) stwierdził, że tradycyjna polska kuchnia to np. schabowy i pokrojone ogórki ze śmietaną, należy do któregoś narodu Polaków, czy nie, a jeśli należy, to do którego - kolaborantów czy patriotów?

Ale i inne pytania się pojawiają. Czy jak ktoś się nad kwestią narodu nie zastanawia, to czy może być patriotą z tego powodu, że postępuje jak patriota? Czy można być patriotą nieświadomie, niejako en passant? A czy nieświadomie, niejako en passant można zostać przedstawicielem narodu Polaków-kolaborantów? Przecież ilu może być tych świadomych kolaborantów? Ciotka Matylda z nikim świadomie nie kolaboruje, oczywiście przede wszystkim z tego powodu, że nikt z ciotką Matyldą kolaborować nie chce, ale też i ciotka Matylda nie funkcjonuje w ten sposób, że ma pragnienie kolaborowania z Ruskimi, Niemcami, czy z kim tam jeszcze; ciotka Matylda po prostu podczas wyborów głosuje na tych, którzy, jak się zdaje, w opinii Rymkiewicza zasługują na miano kolaborantów. A głosuje na nich najzwyczajniej w świecie dlatego, że słucha gazet i telewizorów, chce żeby były małżeństwa homoseksualistów oraz dużo tolerancji, rozśmiesza ją Kuba Wojewódzki, a przede wszystkim bardzo boi się powrotu strasznych kaczystowskich czasów, kiedy to panował terror, była duszna atmosfera i Ziobro oskarżył doktora G.

Ta intencja lub brak intencji to sprawa kluczowa jeśli idzie o to, kto jest kolaborantem, a kto nie. Żebyśmy mieli jasność - nie twierdzę, że jeśli ktoś nie ma intencji kolaborowania, to nie może być kolaborantem; po prostu pytam. Ale tych spraw kluczowych jest wiele, a najbardziej fundamentalna jest taka: żeby powiedzieć, kto jest kolaborant, a kto patriota, to trzeba się do czegoś odnieść. Co jest tym czymś, co jest tym punktem odniesienia? W przywoływanych już PRESSJACH postawili tezę, że polskim eidosem jest wolność, że polskość to wolność. I tu dopiero zaczynają się schody, z powodu tej wolności, ale to znowu temat na inny tekst. OK, dla ekipy PRESSJI polskość to wolność. Czym jeszcze jest lub może być polskość?

7 komentarzy:

Anonimowy pisze...

mesjanizmem może być

widnokregi pisze...

"tych spraw kluczowych jest wiele, a najbardziej fundamentalna jest taka: żeby powiedzieć, kto jest kolaborant, a kto patriota, to trzeba się do czegoś odnieść. Co jest tym czymś, co jest tym punktem odniesienia?"

Naród to - w koniunkcji: pamięć, groby, symbole i ambicje. To dostateczna miara, by móc ocenić, kto jest kim.

Pozdrawiam.

jerzyki pisze...

Spróbuję cię zatłuc twoim własnym akapitem:

"A weźmy takiego Pawlaka, co ten kontrakt gazowy z Ruskimi wynegocjował. On kolaborant jest, ten Pawlak, że się na zbójecką cenę zgodził i w dużym stopniu Polskę od Ruskich uzależnił, czy może patriota, który na długie lata zapewnił nam bezpieczeństwo energetyczne? A ś.p. Lech Kaczyński, to kto? Kolaborant, co zdradziecki, skutkujący utratą suwerenności traktat podpisał, czy patriota, który działał w interesie Polski."

jesli ty weryfikujesz za pomocą takiego śmiecia ,które znika w strumieniu czasu po latach 50-u bez śladu,to nigdy nie ustalicz czym jest naród.
Kiedyś Kossak-Szczucka -raczej kiepski filozof- napisała coś takiego[z pamieci ,nie dosłownie]:
państwo istnieje 50,100 lat w tej samej postaci ,a naród istnieje wieki całe i jest ciągle ten sam.
Czyli myslmy o eidos,o istocie tego co nazywamy narodem.
Jednak dzisiaj istotowe myslenie nie istnieje ,motłoch panuje.Niedawno ktoś na salonie24 pytał mnie wzburzony; a cóż to takiego "istota życia",nie odpowiedziałem mu ,bo dziadek by mi dał w pysk.Czyli ,dumajmy nad istotą narodu a nie nad jego fatałaszkami.

wyrus pisze...

>Nicek

"Spróbuję cię zatłuc twoim własnym akapitem"

oraz:

"jesli ty weryfikujesz za pomocą takiego śmiecia ,które znika w strumieniu czasu po latach 50-u bez śladu,to nigdy nie ustalicz czym jest naród."

Moim zdaniem nie zatłukłeś mnie moim własnym akapitem, bo nie ma znaczenia, za pomocą czego ja próbują weryfikować. Weryfikowanie można sobie zacząć od czegokolwiek: od Pawlaka, od pudełka zapałek, od tekstów Sierakowskiego czy od telewizyjnych wystąpień Józefa Oleksego. Najlepszy dowód na to, że nie ma znaczenia od czego zacznie się weryfikowanie, to to, że zabrałeś głos w dyskusji i napisałeś, co napisałeś :-)

Pozdro.

Anonimowy pisze...

Poważna sprawa.

A może zawartość portfela osób deklarujących przynależność polską może być wskaźnikiem przynależności obozowej osób odpowiedzialnych za zasobność narodu?

Na pewno ten rozróżnik ma jedną wadę- działa wstecz:), choć patrząc tyle lat na te same gęby...

pozdr.

jerzyki pisze...

Wyrus,
nie wiem dlaczego nazwałeś mnie nickiem.
To jakiś jeden z twych żartów?
ja wiem ,że mój komentarz nie ma znaczenia dla Ciebie .Ale dla mnie ma ,i to duże.
Więc sobie [nie Tobie]powtórzę;
weryfikować definicję narodu za pomoca Pawlaka,Oleksego,et tutti fruti to inaczej nasladować zachowanie pijanego dziecka we mgle.
kto dzisiaj wie kim był, i co robił Kania ? Albo jaki slad w życiu mojego narodu pozostawił Bierut? Pod moją chałupą ostatnio przy studzience jest pełno mętów,jutro znikną.
I dlatego Rymkiewicz pieprzy pisząc o dwóch narodach ,jest jeden ,wystarczy zajrzeć do norwida.pzdr.

wyrus pisze...

>jerzyki

"nie wiem dlaczego nazwałeś mnie nickiem."

Moja pomyłka. Przepraszam.

***

"I dlatego Rymkiewicz pieprzy pisząc o dwóch narodach"

No, dobrze i dosadnie powiedziane.

Pozdro.